Zachorowałam...
Strony
To wszystko to tylko metafora, a Ty, drogi Czytelniku, musisz się zastanowić, czy znasz jej znaczenie, czy jedynie się domyślasz...
wtorek, 31 sierpnia 2010
sobota, 28 sierpnia 2010
Typ czarującego uwodziciela...
Jak to się dzieje, że Oni zazwyczaj wracają?
Ten typ czarującego uwodziciela, inteligentny, zabawny, z twarzą niewiniątka, z wysokim mniemaniem o sobie, z przekonaniem, że żadna dziewczyna mu nie odmówi...
Mężczyźni uzależnieni od kobiet, które ich odrzuciły, żyjący z nadzieją, że to "nie" miało znaczyć "tak"...
Ten typ czarującego uwodziciela, inteligentny, zabawny, z twarzą niewiniątka, z wysokim mniemaniem o sobie, z przekonaniem, że żadna dziewczyna mu nie odmówi...
Mężczyźni uzależnieni od kobiet, które ich odrzuciły, żyjący z nadzieją, że to "nie" miało znaczyć "tak"...
czwartek, 26 sierpnia 2010
Eldunai
Chodź... Wejdź... Usiądź i napij się herbaty. Gorąca jest, dopiero co zaparzyłam. Ogrzej ręce przy kominku i posłuchaj. Opowiem Ci bajkę...
wtorek, 24 sierpnia 2010
Słoneczne słoneczniki
Patrzę na słoneczniki, którym zrobiłam zdjęcie pierwszego dnia po przyjeździe i prócz nich widzę też okolice Nowego Sącza, widzę tamtejsze góry, strumyki i lasy...
To miał być relaks dla umysłu i dla duszy, i choć nie wszystko poszło zgodnie z planem to ten wyjazd bardzo dobrze mi zrobił. Cóż... teraz nie wiem czy chcę dalej coś napisać, bo może właśnie to wspomnienie zostawię tylko dla siebie?
środa, 18 sierpnia 2010
Pragnienie zrobienia czegoś innego
Nadal w to nie dowierzam, choć to już postanowione, że za kilka godzin zapakuję walizki i wyjadę. Nie to, żebym nigdzie nie wyjeżdżała, w sumie to wyjeżdżam raczej często, większość swojego życia spędzam na walizkach. Tylko tym razem będzie inaczej, nie jadę gdzieś po coś, ani dla czegoś, czy kogoś...
niedziela, 15 sierpnia 2010
sobota, 14 sierpnia 2010
Trzynasty, (nie)pechowy piątek
Mogę bez obaw napisać, że przeżyłam, kolejny już w swoim życiu, 13- nasty piątek, który pechowy nie był, jednak szczęśliwy też nie...
poniedziałek, 9 sierpnia 2010
W poszukiwaniu odpowiedzi
Zastanawiałeś się kiedyś nad najprostszymi rzeczami? Na przykład dlaczego niebo jest niebieskie, a kolor niebieski nazywa się niebieski?
czwartek, 5 sierpnia 2010
Klocki LEGO
Duma i uprzedzenie... Za każdym razem, gdy słyszę te słowa, myślę o miłości, tej prawdziwej, wręcz mitycznej. Czy istnieje?
Pamiętam, że przeczytałam tę książkę z ciekawości, zresztą jak wszystko inne w moim życiu. To ciekawość popycha mnie do działania, bo chcę i muszę wiedzieć, taka moja choroba. Choć wyżej wspomniana lektura, należy do znienawidzonego przeze mnie gatunku, ogólnie rzecz biorąc, uważam, że tego typu książki i filmy robią ludziom wodę z mózgu, to chciałam sprawdzić jak Jane Austen pisze. Cóż stwierdzam, że pod względem stylu pisania jako takiego, szału nie robi, a jednak książkę uważam za dobrą.
Nadziwić się nie mogę, nad miłością Lizzy i Darcy'ego. Przecież on widział ją tylko kilka razy, przy czym za pierwszym razem stwierdził, że urodziwa nie jest, a rozmawiał nie wiele więcej i zapałał do niej tak wielkim uczuciem, że musiał stłamsić swoją dumę oraz przełamać wszelkie uprzedzenia. Pokochał ją tak naprawdę za nic, albo zwyczajnie za to, że była. Nie wiem czy jest to piękne czy smutne? Może trochę takie i takie.
Piękne, bo w dzisiejszych czasach rządzi zasada: "Nie dasz, nie masz", a smutne, bo oni przecież nawet się nie znali.
I teraz po głowie chodzi mi kilka myśli. Po pierwsze, że kiedyś były inne czasy. Po drugie, że to tylko powieść, a miłość jest tak samo wymyślona, jak elfy czy smoki. Po trzecie, że miłość nie może zaistnieć, bo ludzie najmniej nadają się do kochania...
Czemu akurat teraz o tym piszę?
Zawsze rozmyślam o Niej, gdy robię coś źle i doskonale wiem, że nie powinno tak być.
Nie jest mi z tego powodu smutno, po prostu się nad Nią zastanawiam...
Jakiś czas temu myślałam, że się zmieniłam, że pojawił się w moim życiu ktoś, kto mógłby stać się dla mnie kimś ważnym. Jak zawsze się myliłam, a powinnam przecież już wiedzieć, że nie pozwolę mu na to, że przy każdej możliwej okazji będę starać się, by ten kontakt odcedzić z najbardziej niebezpiecznych uczuć.
Dziś znów nie jesteś sam, wracasz do szeregu i stajesz się równy z innymi, a ja czuję się jak dziecko, któremu właśnie kupiono nowe klocki LEGO.
Na koniec głos, którego ostatnio często słucham.
Pamiętam, że przeczytałam tę książkę z ciekawości, zresztą jak wszystko inne w moim życiu. To ciekawość popycha mnie do działania, bo chcę i muszę wiedzieć, taka moja choroba. Choć wyżej wspomniana lektura, należy do znienawidzonego przeze mnie gatunku, ogólnie rzecz biorąc, uważam, że tego typu książki i filmy robią ludziom wodę z mózgu, to chciałam sprawdzić jak Jane Austen pisze. Cóż stwierdzam, że pod względem stylu pisania jako takiego, szału nie robi, a jednak książkę uważam za dobrą.
Nadziwić się nie mogę, nad miłością Lizzy i Darcy'ego. Przecież on widział ją tylko kilka razy, przy czym za pierwszym razem stwierdził, że urodziwa nie jest, a rozmawiał nie wiele więcej i zapałał do niej tak wielkim uczuciem, że musiał stłamsić swoją dumę oraz przełamać wszelkie uprzedzenia. Pokochał ją tak naprawdę za nic, albo zwyczajnie za to, że była. Nie wiem czy jest to piękne czy smutne? Może trochę takie i takie.
Piękne, bo w dzisiejszych czasach rządzi zasada: "Nie dasz, nie masz", a smutne, bo oni przecież nawet się nie znali.
I teraz po głowie chodzi mi kilka myśli. Po pierwsze, że kiedyś były inne czasy. Po drugie, że to tylko powieść, a miłość jest tak samo wymyślona, jak elfy czy smoki. Po trzecie, że miłość nie może zaistnieć, bo ludzie najmniej nadają się do kochania...
Czemu akurat teraz o tym piszę?
Zawsze rozmyślam o Niej, gdy robię coś źle i doskonale wiem, że nie powinno tak być.
Nie jest mi z tego powodu smutno, po prostu się nad Nią zastanawiam...
Jakiś czas temu myślałam, że się zmieniłam, że pojawił się w moim życiu ktoś, kto mógłby stać się dla mnie kimś ważnym. Jak zawsze się myliłam, a powinnam przecież już wiedzieć, że nie pozwolę mu na to, że przy każdej możliwej okazji będę starać się, by ten kontakt odcedzić z najbardziej niebezpiecznych uczuć.
Dziś znów nie jesteś sam, wracasz do szeregu i stajesz się równy z innymi, a ja czuję się jak dziecko, któremu właśnie kupiono nowe klocki LEGO.
Na koniec głos, którego ostatnio często słucham.
wtorek, 3 sierpnia 2010
Takie rozkminy przynosi mi deszcz
Pada deszcz. I to cholernie pada. Wglądam za okno i po ostatnio zasłyszanej "pierdółce" stwierdzam, że będzie tak padać do końca dnia. Przy okazji stwierdzam też, że lubię pierdoły. Lubię je poznawać, lubię je pamiętać, lubię się z nich śmiać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)