Niezależność ma słodki smak, niczym czerwone wino. Słodkie wystarczająco na tyle, że nigdy nie zemdli, a zarazem słodkie tak mało, że zawsze pozostawia lekką gorycz na ustach.
Coś czym zostałam zarażona, może nie bezpośrednio od chorującego, ale czy to istotne?