Gdybym w chwili obecnej miała tylko pracę i nie zajmowała się przy okazji studiowaniem, to z całą pewnością byłabym pracoholikiem.
Popadam ze skrajności w skrajność, albo nie robię nic tak bardzo, że wewnętrznie usycham, albo robię coś na tyle mocno, że sama siebie wykańczam. Przy okazji trochę puszczają mi nerwy, co udowodnił, a raczej na, co zwrócił moją uwagę, kalkulator uderzający w ścianę.
Poza tym ułożyłam wczoraj listę pięciu najistotniejszych rzeczy, które w momencie obecnym chodzą po mojej głowie. Numer jeden powinien być najmniej znaczący, a mimo to znalazł się na pierwszej pozycji. Wczoraj był najświeższy i to chyba był główny powód, bo przecież improwizowałam. Zabrakło też numeru sześć. Nie wiem, co musiałabym wykreślić, by zapisać tam Ciebie.
Zeszłotygodniowe rozstrzygnięcia, w tym tygodniu będą rozwiązane, a dzisiejszy dzień mija pod hasłem "Przyjaciel" - to ten "darzony zaufaniem".
W przygotowaniu podróż nad morze...