To wszystko to tylko metafora, a Ty, drogi Czytelniku, musisz się zastanowić, czy znasz jej znaczenie, czy jedynie się domyślasz...

czwartek, 3 marca 2011

Są takie beznadziejne chwile...

"Podziwiam samobójców, zazdroszczę im odwagi "- słowa te usłyszałam wczoraj, nie bezpośrednio od osoby wypowiadającej to zdanie, ale z drugiego przekazu. W tamtej chwili pomyślałam: "co za debil", a dzisiaj się nad tym zastanawiam.

Stać na krawędzi, spoglądać w dół, myśleć o tym wszystkim, co może nadejść, o tych wszystkich, którzy są i zrobić krok do przodu... Sam fakt zabicia się nie jest odwagą, bo to zazwyczaj drobny ruch.

Odwagą jest przestać wierzyć w to, że ma się jeszcze wiele do przeżycia, że jeszcze sporo nas czeka, odwagą jest przestać wmawiać sobie, że jutro może być lepiej, że życie wcale nie musi być złe, odwagą jest wyzbyć się uczuć do bliskich, uwierzyć, że nie będą płakać, odwagą jest zrezygnować ze wszystkiego, co do tej pory się osiągnęło, odwagą jest być przekonanym, że to czym się zajmuje nie ma sensu, odwagą jest pomyśleć, w tym krótkim momencie tylko i wyłącznie o sobie, odwagą jest przestać żyć nadzieją, a wtedy...
Wtedy śmierć przyjdzie sama.