W ostatni wieczór przed Twoim wyjazdem, dokładnie tego samego dnia, kiedy zdałam sobie sprawę, że jest to jednocześnie ostatni dzień naszej znajomości, napisałam opowiadanie. O Tobie i o mnie. Krótką historię, która była utożsamieniem moich pragnień i lęków. Byłeś moim przyjacielem, a ja chciałam czegoś więcej. Jednak nie zrobiłam nic, by nie stracić wszystkiego.
Ponad dwa lata później, po rozmowie z Tobą, ponownie otwieram plik z opowiadaniem. Wyznałeś, że przez cały ten czas, gdy mieszkałeś kilka ścian dalej, podkochiwałeś się we mnie. Zdumiona śmieję się w duchu sama do siebie. Zupełnie jak ja - pomyślałam, lecz nie powiedziałam tego głośno. Pytasz jak mogłam tego nie widzieć, jak nie zauważyć, nie domyśleć się?
Widziałam. Wszystko widziałam. Rejestrowałam każdy Twój uśmiech, każde przelotne spojrzenie, przypadkowy dotyk. Profilaktycznie ściągałam sama siebie na ziemię, nie dopuściłam do tego, by zadurzyć się w Tobie, choć pokusa była wielka.
Dowiedziałam się o tym w momencie, w którym tak naprawdę nic to nie znaczyło.
A dzisiaj... mówisz mi, że wracasz do Polski...