Powszechnie mówi się, że człowiek nieświadomy jest bardzo odważny.
Zwyczajnie nie wie, co mu grozi. Nie potrafi ocenić jak duże może być niebezpieczeństwo.
Zupełnie jak z pierwszym poparzeniem, kiedy to jako małe dziecko wyciągałam ręce do wrzątku. Dopiero, gdy poczułam gorąco na własnej skórze, zrozumiałam, że mogę się poparzyć.
Podobnie było też z pierwszym poważnym upadkiem na rowerze. Dopiero wspomnienie bólu pozdzieranej skóry i poturbowanych kości włączało instynkt samozachowawczy.
To samo miało miejsce jeśli chodzi o prędkość za kierownicą. Dopiero stanie twarzą w twarz z zagrożeniem, uruchomiło ostrożność.
Masz rację, otworzył mi oczy. Pokazał, co to znaczy i może dlatego zastanawiam się, czy Drugi Ktoś będzie to odczuwać, podobnie jak ja.
Wtedy było łatwiej.
Nie zastanawiać się tylko czynić.
Żyć w nieświadomości.