Jechać tramwajem i zapomnieć wysiąść, a później zasnąć na siedząco przed komputerem. Aż chciałoby się powiedzieć, że jestem zmęczona. Ty zapewne stwierdziłbyś, że bardziej "rozkojarzona", a ja, choć we własnym mniemaniu się nie męczę, zupełnie jakbym nie miała do tego prawa, wybrałabym jednak zmęczenie. Brzmi bardziej trzeźwo.
To wczoraj...
...a dzisiaj "łyżwy o smaku mrożonej kawy", lampka czerwonego wina, popcorn i dobry film. Niedziela została okrzyknięta moim dniem robienia "nic".
To jedna z tych, której muzyka przywołuje wspomnienia.